Własnymi słowami o TMS: przypadek Emmy
Własnymi słowami o TMS: przypadek Emmy
Nawracająca depresja jest jednym z czołowych dysfunkcyjnych zaburzeń, doświadczanych niezależnie od wieku i płci. Przyczyn trudności leczenia głębokich zaburzeń depresyjnych (majore depressive disorder, MDD) jest wiele: począwszy od źle skomponowanych strategii terapeutycznych, przez skutki uboczne czy też brak reakcji na farmakoterapię, a skończywszy na braku dostępu do właściwej opieki psychiatryczno-psychologicznej.
Około 280 milionów osób na całym świecie doświadcza depresji [1]. Około 700 000 osób rocznie popełnia samobójstwo w związku z zaburzeniami depresyjnymi. Ta mroczna, ale rzeczywista liczba wskazuje na spustoszenie, jakie wnoszą zaburzenia nastroju.
Cierpienie każdego z osobna jest nieporównywalne, ale historia 59-letniej Emmy może być doświadczeniem, w którym swoje przejścia odnajdą inne osoby borykające się z depresją. 40 lat zmagań z depresją, lata psychoterapii i kolejne wypróbowane leki nie pozwalały uwolnić się od wiecznego zmęczenia, bezsenności i niepokoju, doprowadzając ją na skraj życia i śmierci.
3 lata wstecz, przed spisaniem niniejszej opowieści, psychiatra Emmy namówił ją na udział w projekcie klinicznym prowadzonym na Stanford University School of Medicine, przeznaczonym dla osób, które wyczerpały wszystkie możliwe opcje leczenia depresji. Pierwszym krokiem w projekcie było wykonanie skanów mózgu rezonansem magnetycznym, aby określić miejsce, w które należy emitować impulsy magnetyczne. Następnie, przez 5 kolejnych dni po 10 razy dziennie przez 10 minut, Emma siedziała na fotelu, gdzie poddawana była przezczaszkowej stymulacji magnetycznej (transcranial magnetic stimulation, TMS). Impulsy te odczuwała na skórze głowy, jak opisała, jak coś a la „stukanie dzięcioła”.
Pod koniec pierwszego dnia pojawiło się nieznane uczucie spokoju. Pierwszy raz udało się jej odczuć przyjemność z przejażdżki powrotnej do domu, gdy przyjechał po nią partner.
Pole magnetyczne jest podstawą neurostymulującego potencjału TMS, wzbudzającego większą aktywność w hipoaktywnych obwodach neuronalnych w rejonie kory przedczołowej (prefrontal cortex, PFC), skojarzonych z depresją.
3 lata później, po zakończeniu projektu, Emma mówi o zupełnie innej jakości życia- mimo, że naturalnie miewa gorsze i lepsze dni, jest to zupełnie inny wymiar odczuć, niż do czasu wzięcia udziału w stymulacji TMS. Kobieta przyznaje, że to właśnie ta terapia uratowała jej życie.
Źródła:
[1] https://www.who.int/news-room/fact-sheets/detail/depression
Przeczytaj nasze artykuły
Karolina Poczopko